sobota, 8 listopada 2008

gdzie jest bromba

wojtek wyjechał i od razu mi sie przypomnialo, ze ja nie. wlasciwie o tym nie zapomnialam, tylko przestalam o tym myslec. przyjelam warszawe za oczywisty punkt w przestrzeni i spiesze sie tylko z jednej strony rzeki na druga, z centrum na wolę, z przystanku do domu. reszta globu pozostaje nietknieta. tymczasem bromba hit the road i znowu jest za oceanem. rozmawialismy przez telefon i w tle slyszalam bezosobowy glos nawigacji, miedzy karolina polnocna a tennessee. w great smoky mts jest ponoc piekna jesien, a u billa i jan jak zawsze goscinnie. oni sa dla nas usosobieniem przystani, definicja domu poza domem. fajnie.
warszawa zajeta, samochod zmienil kola na zimowe, potem bieganie po korcie, szukanie butow dla babci. no a wreszcie, na koniec, kasia adamik i boisko bezdomnych. plakalam jak najprawdziwsza kate, ta bez zawodu i pracy, bez tego, co ma. dobrze zajrzec do innego swiata.
w domu na zwyciezcow zrobilo sie zupelnie janyszkowo, bo po kinie zadzwonilysmy do wroclawia uslyszec brakujaca trojke, czyli rodzicow i witka: w dobrych nastrojach, szykuja sie na niedziele w powiekszonym skladzie, wiec mama sie nagotowala, a tato naprzynosil zakupow. co robil w tym czasie mlody pozostaje tajemnica ;)

Brak komentarzy: