sobota, 28 marca 2009

wiosna, wiosna

sobota, wreszcie. maria peszek awariuje z głośnika, pralka piszczy, żeby ją już otworzyć. a ja nie piszczę, choć parę powodów mam.
zrobiłam sałatę ze szpinaku. z igły widły. z emocji myśl.
dobre są takie soboty. stwierdzam, że znam wiele świetnych kobiet, z jedną dziś spędziłam poranek i zawsze sobie przypominam, kiedy rozmawiamy, jak to dobrze, że są ludzie z ciekawymi głowami, zarażający tym, co mają dobre. zamiast czymś przeciwnym.

a na saskiej kepie trzepanie dywanów, mycie okien.

i budzi się drzewo za oknem sypialni - niedługo zielona szumiąca ściana odgrodzi nas od świata na kubańskiej

1 komentarz:

olgita pisze...

kate, drzewo za twoim oknem duzo bardziej zaawansowane w zielonosci niz drzewa w chicago. tu nawet malego paczka nie uraczysz... wiosno, come back!
olgita.